Na klifie było 11 m/s

Deszcz przestał padać , prędkość wiatru słuszna więc na klifie znaleźli się chętni.

Rozpoczął Artur Buszka ze swoim NYXem. Latał z ogniem, czysta przyjemność. Jednak dobrze wiemy, że nie latanie jest największą trudnością, a lądowanie.

Niestety, Artura zmęczyło przy lądowaniu (klasycznym) do tego stopnia, że został niemal rzucony na drzewa i podczas upadku na ziemię pojawiły się uszkodzenia na statecznikach.

Piotra  Storm po wyrzucie błyskawicznie zyskiwał wysokość , a świst który wydawał  wychodził poza skale wszelkich instrumentów muzycznych. Lądował na samej krawędzi, dzięki czemu przy dzisiejszej prędkości wiatru i ok 20 stopniowej odchyłce lądował bezpiecznie.

Jurek nie wyciągnął swojej Flash’ki z bagażnika. Niska waga modelu była w tym momencie sporym minusem i szkoda było ryzykować nie do końca kontrolowanych akrobacji podczas lądowania.

A jak wygląda lądowanie na krawędzi?  Nie jest to jeszcze wersja „po angielsku”, ale w wielkim skrócie ten typ lądowania polega na podchodzeniu do lądowania od strony morza  wzdłuż klifu na minimalnej prędkości i wysokości poniżej krawędzi klifu. Tuż przed przegibkiem należy włączyć hamulce i dać się wyrzucić na zawietrzną (ustawiając model w międzyczasie nosem w stronę wiatru) i z wysokości 1-2m spaść w krzaki (najbezpieczniej) , tuż za samą krawędzią klifu. Większa wysokość upadku modelu lub zbyt dalekie od samej krawędzi, jest niezwykle ryzykowne.

Na koniec , ku naszemu zaskoczeniu, prawdopodobnie przygnana naszym shoutboxem pojawiła się „rządówka”. Niestety, zakręty robiła bardzo obszerne i nie mieściła się w 100m bazach.

Posted in Dziennik lotów and tagged , , , , , , , , , , .