Piąty dzień lutego w/g prognoz zapowiadał się doskonale aby po raz pierwszy w tym roku przy wręcz wiosennej temperaturze polatać na żaglu na zboczach płutowskich.
Jednak prognozy przerosły nasze oczekiwania. Temperatura +8 st.C i siła wiatru wahająca się od 15m/s do prawie 20 m/s i do tego idealny kierunek wiatru na zbocze z zachodu. Warunki wręcz extremalne ale to nie odstraszyło naszego niewielkiego TEAM’u aby skonfrontować się z siłami matki natury.
Na to starcie doważyliśmy nasze „drewniaki” taką ilością ołowiu jaką to było możliwe, choć po tym wszystkich stwierdzam że można było doważyć każdy model choćby cegłą i też było by dobrze, ale to już wyższa szkoła.
Tuż po starcie modele zahaczały niemalże o stratosferę, ale np Faun Mariusza miał problemy z przedarciem się pod wiatr z powodu zbyt małego balastu. Co niestety skończyło się pęknięciem kadłuba po kilkukrotnym przyziemieniu.
Za to horn3t II Krzysztofa podczas próbnego lądowania zniknął na zawietrznej zażywając kąpieli błotnej z której skorzystało również obuwie właściciela.
Skromnie powiem, że Fregata radziła sobie najlepiej, doważona spędziła kilkadziesiąt minut w powietrzu miotana momentami niczym mała chorągiewka przez ten zachodni wiatr.
Wniosek nasuwa się jeden:
na takie warunki trzeba mieć (jak to mówi Maciej zwany malinn’em) „ceglastego” laminata i bez balastu nawet nie ruszać się z domu!
„Maciej Nadratowski”