Jak to ostatnimi czasy bywa na klifie, najpierw wieje słabo, potem wchodzi bryza i zaczyna wiać ok 7 m/s.
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo emocjonujący dla Pieci i Andrzeja, gdyż oblatywali swoje Toxic’i. Szczególnie Andrzeja, klif solidnie przećwiczył na zachowanie zimnej krwi podczas lądowań. Mimo wszystko posiadacze Toxików, cały dzień uśmiechali się od ucha do ucha.
Jednego Toxica popróbował również Kierownik, udzielając mu swojej Mocy … na nową drogę. Piotrowy Vikos po perfekcyjnej naprawie, wszedł na nowo na starą drogę pokazując ze potrafi latać, a na koniec swoją nową drogę postanowiła uwiecznić sympatyczna Młoda Para.
Storm i Sting trwale i przewidywalnie na nieprzewidywalnym klifie latali „po staremu” 🙂 Jedynie piękna Minimoa nie przetrwała oblotu i przy lądowaniu urwała statecznik pionowy.
A jutro??? … znów będzie wiało klifem, będą na grillu metry kiełbasy, kaszanki i dalszy ciąg latania 🙂