Nie jest to szybowiec, motoszybowiec , ani tymbardziej F3F. Nie jest to również 10-cio milionowy egzemplarz EasyGlidera z EPP, tudzież (lubianego) Spitfire’a. Osobiście nie potrafię przejść obojętnie obok takiego cacuszka.
TAKI latawiec… to ja rozumiem. Gratuluję pomysłu i samozaparcia.
P.S. Ciekawe, czy doprawiając mu bezszczotkę, udałoby się wzbić taką zabawaczkę w powietrze? A może polatałby na klifie jako PSS? 🙂