Kolejka do lotów – jak za PRL-u

Duża klikalność w zakładkę POGODA w sobotni poranek, musiała skutkować zagęszczeniem na zboczu.

W Betlejem przed godziną 11, pojawił się Kierownik, chwilę później Pit z Damianem, potem Piecia, Specyfick, Marek , Paweł M.

Wiało między 10 a 15 m/s. Czasem laminaty nie były w stanie przepchnąć się do przodu, czasem wciskało w glebę. Były awaryjne lądowania na zawietrznej, nawietrznej. Były prawie jak DS-y

Nasz Junior czyni spore postępy i dobalastowanego Big Birda coraz częściej „odpalał”.

Mimo że , dzień krótki i wielu z nas pozostał smak niedolatania, należy go uznać za bardzo udany.

Posted in Dziennik lotów.