Stabilne 12 m/s i nieprzewidywalne koleje losu

26 listopada, skuszeni dobrymi warunkami na zbiorniku w Gniewinie, na latanie wybrali się : Kuba, Damian i Andrzej.

Tego dnia Freestyler Kuby nie chciał latać. Po przejechaniu 70km ,  okazało się , że  nadajnik do Frystka został … w domu.

Pozostała dwójka ostro bimbała przy stabilnych 12 m/s i w porywie do 20 m/s . Damian zadowolony wrócił do domu, Andrzej nieco mniej, gdyż przy ostatnim lądowaniu wbił Toxica w ziemię  „po pachy” uszkadzając kadłub. Maszyna w naprawie.

Posted in Dziennik lotów.