Esencja szybownictwa …

Latanie na Betlejem dziś przyniosło wszystko to co prawdziwi szybownicy lubią najbardziej.

Od latania na „byle czym”, poprzez latanie na niczym, aż do lekko hardkorowego latania na oparach.

Powietrze lepiło nasze modele i nie pozwalało im spaść, nie wiało mocno, ale lekkie ciepło znad pola pozwalało nawet się powoli wkręcić.

Tak, nie było ostrego F3F’u ale za to przyjemne powolne latanie na rzęsach.

A jakie plany na kolejny sezon ….

U hu hu, był czas do dyskusji, ponieważ poruszanie drągami przeszkadzało modelowi w wykorzystywaniu … właśnie … czego … :/

Dzisiejszy dzień był esencją szybownictwa ….



		
		


 

 

Posted in Dziennik lotów.