Klif … tylko dla MOCNYCH

Wiatr nieustannie przybierał na sile, aby w kulminacyjnym momencie osiągnąć 15 m/s na przegibku i kierunek idealnie prostopadły do krawędzi zbocza.

Zanim to jednak nastąpiło rozpoczęta seria kraks miała swój ciąg dalszy. Podczas angielskiego lądowania kadłub Kierowniczego Stinga został niestety połamany.  Kilkadziesiąt minut poźniej , również w czasie angielskich lądowań, Andrzej lekko uszkodził skrzydło w Toxicu.

Nasz klifowy Gość – Radek postanowił ulotnić małego piankowego Fox’a  ( z podwieszonymi na taśmie kamieniami). Modelik wyrwał się w swój dziewiczy lot na klifie z takim zapałem, że nim Radek zareagował model skończył w koronach pobliskich drzew. Cała akcja trwała krócej niż włączenie w tryb REC kamery 🙂

Okazało się , że Radek jest człowiekiem konsekwentnym i skoro przejechał 360km nad Bałtyk polatać razem z nami, postanowił wrócić do „Blejzykowego” latadła  i zmierzyć się z żywiołem posiadając jedynie ster kierunku i wysokości. Model posiadał podwójny wznios i ta nadmiarowa stateczność plus niska masa nieustannie utrudniała latanie, co w ostatecznym rozrachunku skończyło się całkowitą utratą modelu gdzieś na polach/lasach Pierwoszyna.

Na liście szczęśliwców znalazł się Listwa i mimo trudności, znalazł się w rotorze w szczęśliwy dla siebie sposób bezpiecznie lądując. Artur swoim NYXem kilkukrotnie kusił los po angielsku i również miał szczęście. Listę zamknął Antek, przelatując rotory wyboiście, ale bezpiecznie 🙂

Skąd ten „pomór” ? Ano … powyżej 10 m/s i odchyłce powyżej 20 stopni na klifie dzieją się cuda. Lądowanie staje się ruletką i nie ma do końca bezpiecznego sposobu lądowania. Jeśli trafimy na takie warunki w czasie zawodów … będzie jak na Rugii.

Dodatkowa galeria kol.Radka pod linkiem

Posted in Dziennik lotów and tagged , , , , , , .