Na Żwirowni

Zachęcony niedzielnym opalaniem na molo w Sopocie, postanowiłem również w poniedziałek zażyć kąpieli słonecznych 🙂 Tym szybciej się zdecydowałem, im wizja zajadania się z rodziną deserami lodowymi na Placu Zdrojowym była bliższa rzeczywistości.

W Sopocie okazało się , że wieje ! i to nie tak jak zakładały wszelkie prognozy ( 3-4 m/s), a przynajmniej z 6 m/s ! Mimo cichej nadziei, że na końcu mola na ławeczkach schowamy się za falochronem, rzeczywistość okazała się rozczarowująca i brutalna. Wiatr z kierunku SSE, skutecznie ostudził zapał wspólnego cieszenia się słońcem. Po 20 minutach odpuściliśmy i w drodze powrotnej nieustannie biłem się z myślami … „czemu nie wybrałem się polatać na Żwirownię?” 🙂

Localesi w postaci Listwy i Kierownika nie bili się z takimi myślami. Nie mieli wyrzutów sumienia , że są na niewłaściwym zboczu, że zostawili w domu bagnet, że nadajnik właśnie upomina się o porcję energii. Latali, dawali ognia i cieszyli się słońcem , zawietrzną i całkiem solidnym „wygarem”, jaki oferuje w takich warunkach kilkudziesięcio-metrowej wysokości Żwirownia. Toxiki górą !

„Pit”

 

 

 

 

Posted in Dziennik lotów and tagged , , , .