Ściganie z orłami

Te dumne ptaki, odwiedziły nas dzisiaj (13.02.14) ponownie.
Wczorajszy niedosyt latania , a także mało rozładowane akumulatory skłoniły nas do powtórki z Betlejem. Chociaż po codziennych wizytach królewskich ptaków, chyba należałoby zmienić nazwę na Orle gniazdo lub coś podobnego. Dzisiejsze prognozy i rzeczywistość są lepsze od wczorajszych.
Wiatr z delikatną wschodnią odchyłką pozwala wykorzystać najdłuższy odcinek zbocza. Siła wiatru wystarczjąca do tego by nie trzeba było wspomagać czasu przebywania w powietrzu specjalną techniką rzutu. Ale sprawdziliśmy i w tych warunkach ten sposób też daje się zastosować, niby nic nowego, ale zawsze coś.
Kierownik oczywiście pierwszy testuje powietrze jest dobrze, trzeba lądować bo model za lekki. Ja niestety muszę powalczyć z pustym Pikiem, bo balast zapomniał się wybrać ze mną na wycieczkę, zresztą  po wczorajszym wypadzie chyba czuł sie niepotrzebny. Ale to nic, trochę ołowiu na dziób poprawia sytuację i można pogonić Pika.
Wiatr się chwilami wzmaga, czasem odrywają się kominy termiczne, a nad wzgórzami koło Dębogórza stoją soczewki jak w górach, widoczny dowód na to ,że i tutaj może występować zafalowanie powietrza. Interesujące byłoby sprawdzenie tego zjawiska na tym terenie. Falę Jelenigórsko-Jeżowską znam z autopsji. Jedno jest pewne diamentów się tutaj nie da zrobić, bo to warunkuje między innymi wysokość pasma gór.
Latanie ma dzisiaj dobre tempo, a niższe niż wczoraj temperatury powodują częstsze zmiany na starcie. Panująca turbulencja upodabnia latanie do warunków górskich , a to zaledwie kilkadziesiąt metrów nad poziomem morza.
Orły zaciekawione naszymi wyczynami przylatują co chwilę sprawdzić co to za dziwne żółte ptaki kręcą się po ich okolicy. Nie wykazują przy tym strachu  ani też agresji, My odwzajemniamy się tym samym. Kolejny kawałek dnia spędzony na ciekawym treningu.
A w sobotę szykuje się wygar na zbiorniku, trzeba tylko przypomnieć balastowi , by zabrał się wyprawę
 Waldek
Posted in Dziennik lotów.