Palenie gumy na piątym biegu

Sceptycznie, jednak pełen nadziei przyjechałem na klif, aby w towarzystwie Listwy i Kierownika pogonić Freestylera. Początkowo bez szaleństw, 3-4 m/s z ok. 20 stopniową wschodnią odchyłką umożliwiało przyjemne latanie , jednak bez prognozowanego przytupu.

Przełom nastąpił ok g. 14, gdy dojechał Doktor z Vikosem. Wiatr zdecydowanie odkręcił do idealnie prostopadłego i wzmógł się do 5 m/s.

Niby nie dużo, ale chłodne i gęste powietrze w połączeniu z dość dużą wysokością klifu i wybitnie czystym przedpolu skutkowało radosnym świstem modeli. Pod balastem „Frystek” uruchamiał podtlenek azotu  , który wprowadzał go w obszary najwyższej oktawy. Dzielnie dotrzymywały kroku Vikosy (Listwy i Doktora) , Toxic oraz Waldkowy Pike. Mianem „Walecznego Serca” należy uznać Kierowniczego Stinga, który istotnie próbował, jednak sprawność jego profilu i już 10-letnia konstrukcja dawała o sobie znać (przynajmniej w dzisiejszych warunkach).

Dzisiejszy dzień należy uznać jako Dzień Zdecydowanie Ciężkich Szybowców. Miejmy nadzieję, że doczekamy się zawodów na klifie dokładnie w takich warunkach. Jestem bardziej niż pewny, że każdy wróciłby do domu przynajmniej zachwycony.

Posted in Dziennik lotów and tagged , , , , , , , , , .