Latając w F3F nauczyłem się „widzieć” wiatr –doświadczenie bezcenne. Latając szybowcami dodatkowo dostrzegłem, że ruch powietrza przypomina efekt gotującej się w garnku wody. Z czasem zauważyłem, że chmury mają swój rytm, układają się w szlaki, „wylewają” górą , wzajemnie zasłaniają sobie słońce niczym drzewa w lesie. Tworzą również kryzysy termiczne, a lepszy termicznie rejon może znajdować się 30 km „dalej” i warto się tam przedostać. I znów analogia do F3Fu, gdy okazało się, że można doświadczyć żagla od nawietrznej strony chmury, że woda w skrzydłach daje tyle, co wolfram we Freestylerze.
Po okresie fascynacji zjawiskiem termiki i kominów przypomniałem sobie jak przyjemne może być ściganie się i nadawanie wysokiego tempa przelotu. Takie Déjà vu.
Szybownictwo, to nie tylko piękne widoki i stałe nawigowanie, ale również taktyka, krótko i długo terminowa, umiejętność podejmowania trudnych decyzji, wyścig z czasem , swoimi słabościami .
Podróże samochodem również stały się ciekawsze za sprawą całorocznego obserwowania upraw, pól i wyszukiwania na nich „niespodzianek”. Wszystko się zmienia, gdy człowiek wsiada za stery szybowca, skrzydła „wyrastają” na wysokości ramion i zostaje sam z sobą i przyrodą.
Chyba tylko szybownicy są w stanie opowiedzieć jak zachowują się ptaki w powietrzu, co robią sokoły i myszołowy pod podstawą chmury i czy bociany wybierają silne, czy słabe kominy.
Ciekawy sezon z ciekawymi doświadczeniami.
Wiele ładnych widoków udało mi się uwiecznić, czym z przyjemnością dzielę się z Wami 🙂