Piwo i „Paluszki”

I stało się . Żwirownia to przyjemne miejsce, jednak kilka głazów i sterta pomniejszych kamyczków zawsze podnosiła ciśnienie lądującym. Pod przywództwem Listwy, 3city TEAM zmobilizował się i stawił czoła przeciwnościom natury .

Dziesięć chętnych par rąk do pracy, wywarło swój odcisk na mało przyjaznej, gliniastej ziemi. Mniejsze kamienie zebrane, duże wcześniej rozłupane (dosłownie). Z racji postępującej erozji zbocza, przesunęliśmy się w stronę wyższej części skarpy, budując nowe miejsce do startów. Idąc tropem portugalskim, wbiliśmy (trwałe) słupki odmierzające 50m od środka miejsca startów. Myślę, że można już zaryzykować stwierdzenie , iż nigdy nie powinno nam przeszkadzać pobliskie uprawne pole. Wreszcie będzie można bezpiecznie wylądować na skrawku nieuprawianego pola.

Kilku z nas odkryło w sobie żyłkę Rzeźbiarza , Kamieniarza lub Barmana. Szczególni Ci ostatni starali się odnajdywać w przestrzeni gustowne stoliki. Kierownik zasmakował w „paluszkach”, którymi nie chciał się z nikim podzielić. Może w tym ukryta jest tajemnica jego witalności?

Po 3 godzinach pracy , w  wyśmienitych humorach , z bólem w krzyżu wróciliśmy do domów. Czego się nie robi dla sportu 🙂

 

Posted in Dziennik lotów and tagged , , .