Sobota na Klifie przywitała nas upałem i wiaterkiem w przedziale 1-4m/s.
Ci, co przybyli pierwsi na Klif mogli sobie polatać bezstresowo i ile dusza zapragnie, ale po południu wiaterek osłabł i niektórzy koledzy musieli sobie przypomnieć zabawy z dzieciństwa polegające na zjeżdżaniu ze skarpy na przysłowiowych czterech literach.
Cały zjazd był oczywiście po to, aby odzyskać model, którym wykonało się przed chwilą perfekcyjne lądowanie awaryjne w trudnych warunkach.
Inni koledzy demonstrowali nowatorskie techniki odrzucania skrzydeł przy przyziemianiu, jeszcze inni dali pokaz akrobacji modelem, który odbył rejs po zatoce z Mechelinek na Babie Doły, a jeszcze inni koledzy demonstrowali do czego służy „junglewurst”.
I tak w bardzo miłym towarzystwie spędziliśmy sobotę.