Zzziekuję Panom za piękny pokaz ….

Początek „Tuwimowski” . Godzina 12 –  leeedwo dało się polatać. Budowaliśmy pomosty w kałuży, Stasiu próbował wyciągnąć stojak do modelu z użyciem zderzaka, gawędzi nie było końca.

Przełom nastąpił gdy o g.15 Listwa wypatrzył szkwał … i to taki z białymi grzywami.

Opowieści o szkwałach, które szły i nie mogły dojść , lub co gorsza potrafiły obrócić wiatrem o 180 stopni, każdy z nas zna kilka lub był świadkiem ich powstania. Ten jednak dotarł, a że zmęczeni ostatnimi problemami z elektroniką postanowiliśmy rozprawić się ostatecznie z zagadnieniem , nadarzyła się idealna okazja do zweryfikowania zmian w sofcie naszego timera.

Rozstawiliśmy sprzęt bazowy, ręczny wiatromierz wskazał równiótkie 6 m/s idealnie w klif. Z treningu zrezygnował Specyfick i Kierownik udając się do domów. Na placu boju pozostał Kuba, Pit, Artur, Maciej, Andrzej i Listwa. Tempo treningu nadał Freestyler z Toxikiem Listwy, dzielnie dotrzymywał kroku świetnie latający w takich warunkach Storm. Andrzej przebił swoją magiczną 50-tkę.

Wydmuch był tak gignatyczny, że nie dało się bimbać na 5 , mieszcząc się w 30s i przydawała się umiejętność wykonywania ostatniego bimbnięcia przez pętle.

Szybko pękła 50-tka , pękł również kadłub w Toxiku Macieja, pękło nieco natarcie we Frystylerze 3. Nie będziemy pisać, że kilkukrotnie lataliśmy na 41-42 s , ale niespodziewani widzowie z aparatami na samej krawędzi podnosili ciśnienie i wytącali z rytmu, bo przecież nie były to zawody i timer ostatecznie pokazywał okolice 44s.

Tego dnia pękło na klifie również wiele browarów, co dało się odczuć na koniec treningu, gdy żegnali się z nami „widzowie” . 🙂

Dawno nie było tak wybornie jak dziś. Ucieszył nas również brak problemów z timerem.

Poniżej wyniki i kilka fotek.

20130530-Klif

Posted in Dziennik lotów and tagged , , , , , , , , , , .