Co ma Kenia do F3F’a ?

Do obecnych zawodów nie wiedziałem. Okazuje się, że ogromne masy upalnego powietrza znad rozgrzanej Kenii napłynęły między innymi nad Portugalię powodując zachwianie typowego dla Lisbony układu wiatrów.

Normalnie jest on niezwykle wygodny i komfortowy. Codziennie około godziny 11, czasem wcześniej, wieje idealnie z tego samego kierunku z ustabilizowaną prędkością około 10 m/s. W związku z tym bazy są na stałe zabetonowane, kable pociągnięte pod ziemią i dostępne ze specjalnych studzienek. Zbocze ma przewyższenie około 140 metrów i nachylone jest tak jak klif w Gniewie. Warunki wymarzone do latania.

Ponieważ nikt się nie mógł spodziewać tej afrykańskiej anomalii, wszyscy zgłoszeni na zawody zawodnicy przyjechali już kilka dni wcześniej, aby potrenować na zboczu. W czwartek były takie warunki, że wszyscy żałowali braku możliwości latania na bazach. Miejscowi zawodnicy mówili, że osiągali prędkości w granicach 30 s. Oczywiście są to wyniki absolutnie nieoficjalne.

My z Adamem czwartek poświęciliśmy na aklimatyzację a treningi rozpoczęliśmy w piątek. Nalataliśmy się ostro i intensywnie. Adam stwierdził, ze dla jego Toxica 7kg byłoby akurat, a w sobotę „Kenia”…

O dziesiątej briefing, z którego wróciliśmy prosto do basenu, gdyż organizator ogłosił kolejne spotkanie na 14.30. Był to najgorętszy dzień w moim życiu (a mam już na koncie kamienną pustynię w granatowym Fordzie Tranzycie bez klimatyzacji). Temperatura w cieniu przekroczyła 41 stopni, tylko że na lotnisku nie było cienia.

Wszyscy przezornie smarowaliśmy się kremami ochronnymi, lecz nie wpadliśmy na to, żeby smarować się też pod ubraniem. Słońce i promieniowanie było tak silne, że nie spaliło mi skóry w miejscu kołnierzyka, gdzie chroniła mnie podwójna warstwa materiału. Reszta pod ubraniem spalona.

Wieczorem około 18 zaczęło trochę wiać i rozpoczęliśmy pierwszą kolejkę lotów. Po ogromnej ilości powtórek, anulowaniu kolejki ze względu na przerwę dłuższą niż 30 minut, ogłoszono briefing, na którym podjęto decyzję, że jeżeli dzisiaj nie odlatamy dwóch kolejek, to zawody nie będą rozstrzygnięte, bo prognoza nie daje szans, aby w niedzielę odlatać trzy kolejki . Po briefingu zaczęła się dalsza rywalizacja. Mnóstwo powtórek.

Rekordzistą był Siegfried Schedel, który swój lot powtarzał 5 razy. O godzinie 21.20 skończyliśmy pierwszą kolejkę i tym samym zawody. O 21.45 specjalny autokar zabrał wszystkich zawodników i osoby towarzyszące na bankiet w Santa Iria de Azora.

W miłym towarzystwie, przy winie kontynuowaliśmy dalej nasze towarzyskie tym razem spotkanie. O dwunastej wszyscy uczestnicy odśpiewali Adamowi „Happy Birthday”, albowiem 17. urodziny miał przyjemność obchodzić w doborowym F3F-owym towarzystwie.

O poranku czekał na niego prezent, ale o tym przy następnej okazji. Oczywiście w poniedziałek wiało znowu normalnie…

Posted in Dziennik lotów and tagged , , , .