Klif w Poddąbiu

Poranny deszcz nie wystraszył w sobotę Kierownika, Doktora i Antka. Podróż do odległego o 120 km Poddąbia minęła szybko, choć trzeba było jechać bocznymi drogami aby nie utknąć w korkach jadących nad morze rodaków.
Klif w Poddąbiu a tak właściwie w Dębinie koło Rowów ma 30-40 m wysokości i ciągnie się praktycznie od Ustki do Rowów. Zbocze „patrzy” idealnie na północny-zachód, czyli na częsty tu kierunek wiatru. Na dole szeroka plaża. Do startu modeli najlepiej nadaje się miejsce oddalone na wschód o ok 150 m od głównego startowiska paralotniarzy. Z tego miejsca bowiem prowadzą na plażę dość wygodne, umocnione schody. Miejsce to znajduje się ok 400m od małego parkingu przy ulicy Świerkowej w Dębinie. Generalnie to okolica odleglejsza od dużych nadmorskich kurortów i nawet w sezonie niema tu tłumów.

Warunki do latania trafiliśmy solidne, wiało do 12 m/s z odchyłką zachodnią 20-30 st. Zachmurzenie się stopniowo zmniejszało i pojawiło się słońce. Wiatr za duży dla paralotniarzy, którym pozostało nam kibicować. Pudełka na balasty opustoszały. Otwarte morze szumi bardziej od Zatoki Puckiej a wysokie drzewa na klifie tworzą fajny klimat. Antek potrenował słusznie zabalastowanym modelem przed zawodami we Francji, kierownik polatał i pogadał, a doktor wyprowadził nad otwarty Bałtyk Fokę i pozwolił się jej wylegiwać na plaży. Dla leniuchów, którym nie chciało się schodzić na plażę do lądowania służyła kępa żarnowca tuż przy krawędzi, łapiąca Respecta jak lina na lotniskowcu.
Polecamy Polskie Morze.

Posted in Dziennik lotów, Poza 3city and tagged .