Zagotowany laminat

Chyba najgorętszy dzień na klifie był właśnie dziś.
Wiaterek prosto w klif, z nieba żar, ZERO chłodzącego podmuchu, istna patelnia.

Modele gotowały się momentalnie, osiągając parzącą temperaturę.
Loty nic nie pomagały, model nagrzewał się również w locie.
Powodowało to niestety niemiłe w skutkach, dodatkowe gotowanie się serwomechanizmów, które rozleniwiały się, jak foczki na plaży w Mechelinkach.

Na klifie było nie tylko gorąco z powodu palącego słońca. Zawitało doborowe towarzystwo, a wśród maszyn Frystylery x3, Dingo x2, Toxic x2, Stinger, Vicos,  Blade, Barakuda, Foka.

Na klifie miała miejsce jeszcze poważna, polowa operacja pod kryptonimem A9. Grupa wsparcia kierowana przez zawodowca, ochoczo przystąpiła do, z góry skazanego na śmierć pacjenta, zadania. Improwizacja i profesjonalne miny, dobrze zawiązane gacie, nie dawały znać o zbliżającej się porażce. Istniało pewne profesjonalne wsparcie, w postaci zaplecza narzędziowego i przygotowania teoretycznego. Znalazł się nawet, specjalny polowy wymuchiwacz kamieniowy, jak by czekał na tą operację. No cóż, ku zdziwieniu, pacjent przeżył i wykazywał nawet zdecydowaną poprawę swojej działalności i w chęci do współpracy. Teraz grupa już śmiało może dawać ogłoszenia do lokalnej gazety „TANIO WYŚWIETLACZ DO AURORY NAPRAWIĘ – DOŚWIADCZONY, DOJEŻDŻAM”

Posted in Dziennik lotów.